Niedługo przed rozpoczęciem na Sali egzaminacyjnej jest już komplet osób, które bardzo chcą dziś zdobyć prawo jazdy. W pomieszczeniu daje się zwietrzyć gęstą atmosferę i mnóstwo stresu. Emocje sięgają zenitu, ale okazuje się, że niepotrzebnie - tak nie musi być!Omawiając temat zdawalności egzaminu na prawo jazdy z miejscowymi egzaminatorami zagłębiliśmy się w temat najbardziej obleganej kategorii B.
Większość z egzaminatorów WORD zgadza się z nami, że o zaliczeniu egzaminu najczęściej decyduje umiejętność opanowania stresu. Okazuje się, że wielu z nas egzamin na prawo jazdy obarcza większym stresem niż takie egzaminy jak matura czy obrona pracy dyplomowej. Najczęściej wynika to z braku pewności siebie co wynika z niedostatecznego przygotowania podczas nauki jazdy.
Sam egzamin teoretyczny nie wymaga większego opisu, ponieważ jego oblanie świadczy jedynie o braku przygotowania albo wykuciu pytań na pamięć nie bierzemy pod uwagę tego, że kiedy w grę wchodzi stres pamięć zawodzi. Jednocześnie, pytania na teście mogą nieznacznie różnić się od tych w Internecie kiedy widzimy, że z pytaniem jest coś nie tak, zaczynamy panikować jeszcze bardziej i popełniamy proste błędy. Większość z nas jednak przechodzi przez tą część egzaminu bez większego kłopotu czas zatem na egzamin praktyczny, a tutaj do opowiadania jest już więcej.
Przejdźmy zatem do placu manewrowego egzaminator wywołuje kolejno osoby z listy i sprawdza zgodność danych z dowodem osobistym. W tym momencie rozpoczyna się pierwszy etap egzaminu praktycznego wiedza techniczna, fundamentalna obsługa pojazdu. Rozpoczyna się od wskazania i ewentualnego przedstawienia zbiorników na płyny eksploatacyjne, następnie przechodzi się do opisu świateł tutaj pojawiają się pierwsze problemy. Najczęściej zdający z pośpiechu zapomina o sprawdzeniu wszystkich świateł ? to, że światła awaryjne funkcjonują, nie oznacza jeszcze, że zadziała sam kierunkowskaz.
Kolejny etap jest wbrew pozorom bardzo ważną częścią porządnie przygotowany pojazd to porządna baza do zaliczenia egzaminu. Ustawienie fotela, kierownicy i lusterek niby nieskomplikowane, lecz wielu kursantów popełniło tu głupie błędy. Często przyszły kierowca ustawia kierownicę w taki sposób, że ma ją praktycznie pod brodą to nie tylko zasadniczy błąd, utrudni to również sprawne poruszanie się autem.
Błędy na początku popełniamy głównie dlatego, że nasze myśli wybiegają już na łuk. Niby nieskomplikowane, a okazji do błędu jest mnóstwo jazda od początku do końca musi być spokojna, a zaparkowanie na kopercie precyzyjne. Udało się Teraz na wstecznym
Szkoły jazdy praktykują naukę wykonywania tego manewru strategią przeliczania pachołków - nie ma nic gorszego. W życiu nikt nam nie postawi pachołków do obliczania. Poza tym, co jeśli na egzaminie pachołki będą lekko przesunięte przez uprzedniego zdającego Narażamy się na oblanie w najgorszy możliwy sposób mniemając, że wszystko jest ok.
Po wykonaniu łuku już tylko ruszanie z ręcznego i na miasto. Błędy popełniane na mieście to temat rzeka, nawet przez sprawnych kierowców. Można by powiedzieć o najczęstszych albo najgłupszych przykładach, aczkolwiek wszystkie skutkują jednym oblaniem egzaminu.
Egzamin na mieście składa się z kilku zadań, takich jak parkowanie, zawracanie czy ruch na skrzyżowaniu. Prawda jest taka, że zdający najczęściej nie posiadają poprawnej synchronizacji ruchów, przez co rodzą się błędy. Podstawowe manewry zabierają więcej czasu aniżeli powinny, a stres jest potęgowany z każdą sekundą.
Tak właśnie wygląda przeciętny egzamin niestety, aby zaprezentować wszelkie możliwe błędy i rodzaje ich unikania musielibyśmy napisać kilkutomową encyklopedię. W praktyce znaczące jest, aby opanować stres i skupić się na tym co potrafimy. O reszcie będziemy zastanawiać się później, np. czy wybrałem właściwą szkołę jazdy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz